wtorek, 31 maja 2011

FRIDA - jeśli szukasz miłości...

Ona wciąż czeka na nowy dom i dobre ręce.... aż nie mogę uwierzyć, że nikt się nią nie zainteresował




niedziela, 27 marca 2011

żeganaj damo na szpileczkach...

"... To dziwne, czy wiesz?
Otacza mnie noc.
Ktoś odchodząc zabrał ze sobą niebo..."
V. Hugo "Nędznicy"

Miało być miło o kotkach ale - niestety- przychodzi moment rozstania a zaraz po nim dłuższy moment wspominania. Niełatwo jest przejść do porządku dziennego jeśli w tym porządku masz brakujący element. Najpierw patrzysz na pusty kocyk na schodach, potem na miskę z imieniem, czekasz aż ktoś lekko skrzypiącym pomiaukiwaniem poprosi cię o trochę dobroci. Potem dziwisz się, że nikt nie gramoli ci się na kolana jak tylko przysiądziesz. Czekasz na" ugniatanie ciasta", głośne pomrukiwanie i ten niepowtarzalny moment, kiedy wielkie, żółte, choć na pół przymrużone oczyska wpatrują ci się głęboko w oczy. 
Trudne to jest, zwłaszcza jeśli przypomnisz sobie, że tyle w życiu przeszła, że taki ciężki miała los. Chora, z jednym - jedynym ząbkiem nie miała szans na "tradycyjną" adopcję. Nie wahaliśmy się nawet przez moment. Okazaną wobec niej cierpliwość nagrodziła nam wielką miłością, nierozerwalną więzią. Mieliśmy wrażenie, że do nas mówi, może to dziwne ale swoim kocim językiem odpowiadała na nasze pytania. Nie mogliśmy jej tylko powiedzieć jak bardzo cierpimy widząc jej ból. Straszna choroba zabrał nam naszą "damę na szpileczkach", naszą ulubienicę i największą pieszczochę na świecie. 
Żegnaj Fidelo...


"Nie śmierć nas rozdziela, lecz brak miłości"
 - Jim Morrison 

poniedziałek, 21 marca 2011

gdy już wiesz, że nic nie odmieni losu...

Siedzę i patrzę na nią, a łzy ciekną mi po policzkach... bo wiem, że to już koniec naszej wspólnej podróży. Tak jakby wiedziała, że chcemy ją oddać i zdecydowała się sama odejść już na zawsze. Może to zbieg okoliczności, a może sama wiedziała, że tak będzie najlepiej.
Fidela zawsze była niczym stateczna starsza pani, z wewnętrzną godnością i cierpliwością patrzyła na otaczający ją świat z półprzymkniętych powiek.  Nawet teraz, gdy czuje się już tak kiepsko nadal ma wiele czułości i miłości, choć wydaje się już należeć do innego świata. Tak jakby częściowo była już gdzieś daleko.

No tak niby wiemy, że każdy jest tu tylko na chwilę.... i każde życie ma swój kres.... ale gdy ten kres nadchodzi to choćbyśmy się nie wiem jak na to przygotowali, choćbyśmy nie wiem jak starali się pogodzić ze stratą - stajemy zawsze przed wizją strasznej pustki i nie ważne czy jest to człowiek czy najbliższe zwierzę.
To jak pożegnanie na dworcu przed długą podróżą.... wiem, wierzę, że kiedyś jeszcze się spotkamy ale teraz muszę pozwolić odejść. To takie trudne....
************************
Kochana Fidelciu mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa tam dokąd zmierzasz....
A jeśli prawdą jest to co usłyszałam ostatnio, że wierząc w reinkarnację byłaś kiedyś wrednym rozkapryszonym babskiem zamienionym w kota za karę ;-) - to myślę, że swoim postępowaniem na pewno zasłużyłaś na to by znów stać się człowiekiem.... kto wie.... kto wie....
do zobaczenia....

czwartek, 17 lutego 2011

parę kocich słów od Arletty . :>

Jestem Arletta , posiadaczka Fidelci i Fridy , ale już nie Fibi - znalazła nowy dom jakoś w poniedziałek . Chociaż było mi smutno , że już jej nie będzie i nikt już nie będzie błagał o mięsko w kuchni , to jednak wiem , że tak będzie lepiej dla wszystkich . Zyczę jej szczęścia z nową rodzinką ! :*
Fidelcia i Fridcia jeszcze do wzięcia ! one są naprawde kochane i znów ciężko będzie się rozstać , ale takie życie .
aa i jeszcze przypominam , że dziś MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOTA . więc jeśli macie futrzaka w domu dajcie mu coś nadzwyczajnego , lub jeśli jeszcze nie macie , zastanówcie się nad adopcją nawet takiego starszego , wyuczonego kotka . Taki napewno odpłaci się 100 razy mocniej niż możecie się spodziewać . Życie jest piękne i niech będzie dla wszystkich . Czasem zastanawiam się jak to jest być kotem , bo to musi być bardzo fajne tak leżeć w promieniach słońca i obserwować przez okno świat . To magiczne . Lub grzanie się przy kominku . Koci świat . Chcesz go odkryć ?
So JUST TAKE A CAT AWAY . :D



środa, 16 lutego 2011

ostatni będą pierwszymi :-) - czyli Fibi ma już nowy domek...

Wczoraj z wielką radością (ale i żalem, że musimy się rozstać) oddaliśmy Fibi do nowego domu. Bardzo dziękujemy wspaniałym młodym ludziom, którzy zdecydowali się ją przyjąć.
Życzę im wielu niesamowitych chwil szczęścia w towarzystwie tej niepowtarzalnej koteczki ;-)

Wszystkiego dobrego ;-)

czwartek, 10 lutego 2011

FIBI - przytulaśna, towarzyska indywidualistka...

Fibi trafiła do nas przypadkowo, niestety choroba nie wybiera i po ośmiu latach spędzonych z wspaniałą właścicielką ze względu na dobro swojej pani musiała znaleźć innego opiekuna. Zdecydowaliśmy się pomóc i natychmiast przyjęliśmy ją na dom tymczasowy. Spędziła już z nami ponad miesiąc i możemy powiedzieć, że od początku pokazała nam, że jest niesamowitym kotem. Fibi ma około 8 lat, jest wysterylizowana, czysta i bardzo zadbana.
Grube tygrysie futro nosi z dumą, a jej cechą charakterystyczną jest brak kawałka ucha. Ma magiczne, przenikające i piękne zielone oczy. Wesoła i towarzyska najbardziej lubi spędzać czas w pobliżu ludzi. Jeśli tylko może to gramoli się na kolana, zwija w kłębuszek i miło mrucząc zapada w drzemkę. Nie wykazuje żadnej agresji w stosunku do pozostałych kotów ani dzieci, jest delikatna i subtelna w kontakcie. Lubi być brana na ręce i pieszczona. Jest otwarta i niebojaźliwa, lubi się bawić ale również wygrzewać na parapecie lub fotelu.  Uwielbia przyglądać się światu za oknem i dobrze stworzyć jej do tego możliwość choćby w jednym miejscu, które stanie się od tej chwili jej ulubionym. Jada mało i lubi być rozpieszczana choćby skrawkami mięska lub wędliny. Nie jest hałaśliwa ani nadpobudliwa co czyni ją wręcz idealną do małego mieszkania. Okazane zainteresowanie i miłość odda z wielką nawiązką.
Fibi to wymarzony towarzysz dla kogoś kto poszukuje inteligentnego i kontaktowego zwierzątka.

Wady modelu: ciężko znaleźć u niej jakąś wadę, dla mnie wadą może być tylko to, że lubi mieć jedzenie w miseczce i podgryzać sobie po trochu w ciągu dnia..... hmmm mając za koleżankę taką obżartuchę jak Fidela czyni to wyjątkowo trudnym do upilnowania.... myślałam, że może nauczy się, że jak nie pojawi się na godziny karmienia to jedzenie przepadnie... ale ona nic sobie z tego nie robi.... potem podchodzi do pustej miski i tylko patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami.... jakoś nie potrafię jej przestawić na konkretne pory karmienia
Cóż widocznie to prawdziwa kocia księżniczka - je wtedy kiedy ma ochotę a nie wtedy kiedy ja chcę ją nakarmić.... ;-)


sobota, 5 lutego 2011

FIDELA - gruba, bezzębna ale najukochańsza

Przy kolejnej wizycie w Ciapkowie, po tym jak zabraliśmy Fridę, jak zawsze odwiedziliśmy "kociarnię" - mały kontener mieszkalny z dwoma pomieszczeniami wypełnionymi klatkami, koszami i kuwetami. Zapytaliśmy się o kota, który zabrany był podczas interwencji wraz z Fridą. Wtedy pokierowano nas do ostatniej klatki pod oknem, gdzie w najdalszym rogu siedział zamknięty w klatce kot - największe kocie nieszczęście jakie w życiu widziałam. Na klatce wisiała kartka FIDEL - kocur wykastrowany. Wyglądał trochę jak kwoka wysiadująca jajka (z racji grubości) i wtedy spojrzał w naszą stronę najsmutniejszym, najbardziej pozbawionym nadziei wzrokiem.... i muszę przyznać, że to była prawdziwa kocia miłość od pierwszego wejrzenia. Od razu zdecydowaliśmy się wziąć także tego kota do siebie na początek na dom tymczasowy a potem zobaczymy.... i tak została z nami już ponad dwa lata.

Konia z rzędem temu, kto potwierdzi że Fidela z Fridą mieszkały kiedyś razem .Ponoć przyjechały do schroniska z interwencji w jednym koszyku ale to raczej niemożliwe. Od początku nie przepadały za sobą i toczyły niegroźną wojnę podjazdową. Z  czasem się do siebie przyzwyczaiły i teraz tolerują się doskonale. Fidela z ograniczeniami toleruje inne zwierzęta poza kotami. Podczas kontaktu z psem okazała się niezwykle waleczna a jej serce nieustraszone... odpowiedziała szarżą na warknięcia młodego beagle'a.

Podczas pierwszej, kontrolnej wizyty u weterynarza ku naszemu zdziwieniu okazało się, że to wcale nie jest kocur (ot, mała pomyłka płci) a  jej wiek oceniono na około 13 lat (może nawet więcej - konkretnie to weterynarz powiedział, że jest stara jak świat). Niestety z racji przeżytych lat nie ma już zębów (oprócz jednego kasownika ;-) ale radzi sobie z tym nadzwyczaj dobrze. Nie grymasi z jedzeniem (wręcz przeciwnie regularnie się o nie upomina) i chętnie jada, głównie suchą karmę. Jak każda staruszka dużo śpi a jak nie śpi to lubi pieszczoty i nawet czasem zbiera jej się na zabawę.  To NAPRAWDĘ kochany kot, spokojny, ułożony i czysty. Gramoli się na kolanka i może przesiadywać tak godzinami. Po zabiegu sterylizacji (pomimo podeszłego wieku) stała się emocjonalną przylepką. Potrafi spać otulając się wokół głowy swojej pani, towarzyszyć przy komputerze lub z dziećmi na kocyku przy telewizorze. Jest rozmowna, to znaczy , że jak coś potrzebuje to miauczy patrząc się nam głęboko w oczy tym swoim wyjątkowym, lekko lekceważącym wzrokiem. "Mówi" również jeśli jest głodna, spragniona pieszczot lub gdy ktoś zajmie jej ulubione miejsce. Wystarczy jedynie otworzyć serce by ją zrozumieć. Potrzebuje tylko miłości, wyrozumiałości i spokojnego miejsca by dożyć swojej starości. Nie wiadomo ile czasu, ile chwil życia jeszcze jej pozostało ale z pewnością zasługuje by spędzić je przy boku wspaniałej/wspaniałego "kociej mamy /kociego taty".

Wady modelu:
- niestety na brzuchu ma wodniaki (guzki), które jednak nie dokuczają a jedynie nie wyglądają zbyt estetycznie (jakby była w wiecznej ciąży ;-) niestety Fidela jest przykładem na to, że nie zawsze piękne wnętrze pokrywa równie piękna powłoka....
- kradnie porzucone skarpetki i potrafi  w środku nocy ze zdobyczą w pyszczku "wymiauczeć" kocie arie ;)
- dla właścicieli podłóg panelowych: Fidela nie chowa pazurków podczas spacerków więc możliwy jest dźwięk nazywany przez nas "pani na szpileczkach" ;)



czwartek, 27 stycznia 2011

FRIDA - delikatna, wrażliwa i cudownie aksamitna....

Jako pierwsza Frida, która ze swoją imienniczką ma wiele wspólnego.... jest jak prawdziwa artystka wrażliwa i pełna gracji choć zanim dała się poznać, jej delikatny charakter kazał jej ukrywać się przez prawie dwa tygodnie pod jednym z grzejników za kanapą.
Podczas wizyty w schronisku w celu wyprowadzania piesków nasza znajoma zajmująca się adopcjami, niespodziewanie zapytała:
 - A kota na dom tymczasowy nie weźmiecie?  Piękna kotka ale słabiutka psychicznie... No jak?
Trafiła więc do nas podczas swojej nieudanej kociej próby samobójczej gdy z premedytacją próbowała zagłodzić się i nawet utopić w misce z wodą. Wielkie przerażone oczy patrzyły na nas z niemą prośbą by dać jej spokój i pozwolić odejść. Do schroniska "Ciapkowo" trafiła po interwencji, zabrana wraz z naszym drugim kotem po śmierci ich właściciela (przynajmniej taka jest oficjalna wersja).
Nie wiemy co działo się w jej poprzednim życiu (widać było, że to nie było nic pięknego).... ale z letargu w którym przebywała przez około 10 dni po przyjściu do nas, wyciągnął ją niespodziewanie kawałek wędzonego bekonu podgrzany w kuchence mikrofalowej.... jego zapach dotarł do odległej krainy w której przebywała (może przypomniał jej zapach jedzenia, którym karmił ją poprzedni właściciel a może stwierdziła, że już dosyć głodzenia się) w każdym razie od tego czasu nastąpił jej ponowny powrót "do żywych".
Z dnia na dzień jej powolny ruch jak w trybie "slow-motion" nabierał energii i przestał przypominać skradanie się a zaczął wyglądać jak eleganckie stąpanie a później zgrabny kłus. Skończyła wreszcie z zasadą ograniczonego zaufania i powoli oddawała nam całą siebie. Najpierw wskakiwanie na kolanka, potem powolne oswajanie gdy dawała głaskać się po brzuszku - a w końcu ostateczny przejaw akceptacji, czyli "mizianie" szorstkim językiem po naszych brwiach i włosach ;)

Piękna mała, kształtna głowa, olbrzymie oczyska i futro delikatne jak aksamit - miękkie i przyjemne w dotyku - te słowa wypowiedział wielbiciel psów, zasadniczo nie przepadający za kotkami. Wyglądem przypomina kota egzotycznego, zachowaniem arystokratę bez manier. Cichutka, czyściutka i nad wyraz spokojna - potrzebuje  jedynie kąta by zwinąć się w kłębuszek i podrzemać.... tak z pół dnia, może dłużej.
Teraz po dwóch latach u nas możemy powiedzieć, że jest wspaniałym kotem, pełnym miłości i ciepła. Odwzajemnia każdy miły gest wykonany w jej kierunku i to w sposób jaki kot robi to najlepiej.
Wady produktu: ano jest jedna nieuciążliwa. Frida ma zwyczaj lizania pozostawionych siatek foliowych. I nic poza tym ;)

niedziela, 23 stycznia 2011

Życie nie jest bajką... ale może nią być...

Wszystkie trzy mają imiona na literkę "F",
(to całkowity zbieg okoliczności ),
wszystkie są urocze (każda na inny sposób),
wszystkie lubią gdy się je głąszcze, pieści
i uwielbiają towarzystwo ludzi,
mają swoje dziwactwa i śmieszności
ale jak większość kociaków
lubią długie spanie, zabawę i smakołyki,
chętnie wygrzewają zziębnięte stopy nocą w łóżku,
o ile opiekun im na to pozwoli.
Mają też jeszcze jedną wspólną cechę....

Każda z nich ma inną, raczej smutną historię,
mają spory bagaż doświadczeń ale...
wszystkie szukają swojego miejsca na świecie
kogoś kto zaopiekuje się i da spokojne schronienie...

Niestety życie nie jest bajką i musimy jak najszybciej znaleźć im nowe domy
i ten blog będzie o trzech kocich historiach.
Mam nadzieję, że jak je poznacie to od razu pokochacie nasze koty... 
całkiem tak jak my...