Jako pierwsza Frida, która ze swoją imienniczką ma wiele wspólnego.... jest jak prawdziwa artystka wrażliwa i pełna gracji choć zanim dała się poznać, jej delikatny charakter kazał jej ukrywać się przez prawie dwa tygodnie pod jednym z grzejników za kanapą.
Podczas wizyty w schronisku w celu wyprowadzania piesków nasza znajoma zajmująca się adopcjami, niespodziewanie zapytała:
- A kota na dom tymczasowy nie weźmiecie? Piękna kotka ale słabiutka psychicznie... No jak?
Trafiła więc do nas podczas swojej nieudanej kociej próby samobójczej gdy z premedytacją próbowała zagłodzić się i nawet utopić w misce z wodą. Wielkie przerażone oczy patrzyły na nas z niemą prośbą by dać jej spokój i pozwolić odejść. Do schroniska "Ciapkowo" trafiła po interwencji, zabrana wraz z naszym drugim kotem po śmierci ich właściciela (przynajmniej taka jest oficjalna wersja).
Nie wiemy co działo się w jej poprzednim życiu (widać było, że to nie było nic pięknego).... ale z letargu w którym przebywała przez około 10 dni po przyjściu do nas, wyciągnął ją niespodziewanie kawałek wędzonego bekonu podgrzany w kuchence mikrofalowej.... jego zapach dotarł do odległej krainy w której przebywała (może przypomniał jej zapach jedzenia, którym karmił ją poprzedni właściciel a może stwierdziła, że już dosyć głodzenia się) w każdym razie od tego czasu nastąpił jej ponowny powrót "do żywych".
Z dnia na dzień jej powolny ruch jak w trybie "slow-motion" nabierał energii i przestał przypominać skradanie się a zaczął wyglądać jak eleganckie stąpanie a później zgrabny kłus. Skończyła wreszcie z zasadą ograniczonego zaufania i powoli oddawała nam całą siebie. Najpierw wskakiwanie na kolanka, potem powolne oswajanie gdy dawała głaskać się po brzuszku - a w końcu ostateczny przejaw akceptacji, czyli "mizianie" szorstkim językiem po naszych brwiach i włosach ;)
Piękna mała, kształtna głowa, olbrzymie oczyska i futro delikatne jak aksamit - miękkie i przyjemne w dotyku - te słowa wypowiedział wielbiciel psów, zasadniczo nie przepadający za kotkami. Wyglądem przypomina kota egzotycznego, zachowaniem arystokratę bez manier. Cichutka, czyściutka i nad wyraz spokojna - potrzebuje jedynie kąta by zwinąć się w kłębuszek i podrzemać.... tak z pół dnia, może dłużej.
Teraz po dwóch latach u nas możemy powiedzieć, że jest wspaniałym kotem, pełnym miłości i ciepła. Odwzajemnia każdy miły gest wykonany w jej kierunku i to w sposób jaki kot robi to najlepiej.
Wady produktu: ano jest jedna nieuciążliwa. Frida ma zwyczaj lizania pozostawionych siatek foliowych. I nic poza tym ;)
Podczas wizyty w schronisku w celu wyprowadzania piesków nasza znajoma zajmująca się adopcjami, niespodziewanie zapytała:
- A kota na dom tymczasowy nie weźmiecie? Piękna kotka ale słabiutka psychicznie... No jak?
Trafiła więc do nas podczas swojej nieudanej kociej próby samobójczej gdy z premedytacją próbowała zagłodzić się i nawet utopić w misce z wodą. Wielkie przerażone oczy patrzyły na nas z niemą prośbą by dać jej spokój i pozwolić odejść. Do schroniska "Ciapkowo" trafiła po interwencji, zabrana wraz z naszym drugim kotem po śmierci ich właściciela (przynajmniej taka jest oficjalna wersja).
Nie wiemy co działo się w jej poprzednim życiu (widać było, że to nie było nic pięknego).... ale z letargu w którym przebywała przez około 10 dni po przyjściu do nas, wyciągnął ją niespodziewanie kawałek wędzonego bekonu podgrzany w kuchence mikrofalowej.... jego zapach dotarł do odległej krainy w której przebywała (może przypomniał jej zapach jedzenia, którym karmił ją poprzedni właściciel a może stwierdziła, że już dosyć głodzenia się) w każdym razie od tego czasu nastąpił jej ponowny powrót "do żywych".
Z dnia na dzień jej powolny ruch jak w trybie "slow-motion" nabierał energii i przestał przypominać skradanie się a zaczął wyglądać jak eleganckie stąpanie a później zgrabny kłus. Skończyła wreszcie z zasadą ograniczonego zaufania i powoli oddawała nam całą siebie. Najpierw wskakiwanie na kolanka, potem powolne oswajanie gdy dawała głaskać się po brzuszku - a w końcu ostateczny przejaw akceptacji, czyli "mizianie" szorstkim językiem po naszych brwiach i włosach ;)
Piękna mała, kształtna głowa, olbrzymie oczyska i futro delikatne jak aksamit - miękkie i przyjemne w dotyku - te słowa wypowiedział wielbiciel psów, zasadniczo nie przepadający za kotkami. Wyglądem przypomina kota egzotycznego, zachowaniem arystokratę bez manier. Cichutka, czyściutka i nad wyraz spokojna - potrzebuje jedynie kąta by zwinąć się w kłębuszek i podrzemać.... tak z pół dnia, może dłużej.
Teraz po dwóch latach u nas możemy powiedzieć, że jest wspaniałym kotem, pełnym miłości i ciepła. Odwzajemnia każdy miły gest wykonany w jej kierunku i to w sposób jaki kot robi to najlepiej.
Wady produktu: ano jest jedna nieuciążliwa. Frida ma zwyczaj lizania pozostawionych siatek foliowych. I nic poza tym ;)